1. Wstęp.
Doskonale to pamiętam. Była sobota, zrobiło się już ciemno. Na tyle ciemno, że ulice oświetlały jedynie te cholerne, świecące na pomarańczowo latarnie. Ich światło jest widoczne, ale samą widoczność poprawiają w stopniu znikomym. I w tych warunkach, gdy wracaliśmy już do domu, najpierw to usłyszałem.
Charakterystyczny bulgot, głośne GRRR..., gdzie każde 'R' składało się z łatwo rozpoznawalnych, mniejszych, głębokich, gardłowych wręcz 'r'. Ośmiu 'r'.
Dźwięk robił się coraz wyraźniejszy, zbliżał się, wciąż głośniejszy...
Lekki lewy zakręt, za chwilę będzie prawy, nie więcej jak 30 stopni; tuż przed tym, jak ułożę samochód do wyjścia z pierwszego zakrętu i wejścia w drugi - tam właśnie pojawiła się lekko przykurczona, krępa sylwetka.
Zbliżała się, a wraz z nią jedyny w swoim rodzaju bulgot.
Lekki ruch kierownicą w prawo.
Jest.
Tuż przed tym jak nas minie, jeszcze przez ulotną chwilę rozświetli wnętrze naszego samochodu nieprzepisowymi, symetrycznymi reflektorami.
Podobno, gdy jego dach przesuwał się na wysokości moich oczu, bełkotałem coś niezrozumiale "że Pontiac albo Dodge", "że fałosiem". Nie pamiętam.
I sunął tak majestatycznie tuż obok nas, a dźwięk jego ośmiu cylindrów przeszywał ciało i wprawiał w wibracje, tak samo jak całe nadwozie. A tuż po tym widziałem już tylko tylne światła i rejestrację: ZPL.
"Jesteś tu nowy, Gringo" - pomyślałem sobie, gdy w lewym lusterku niknęło odbicie jego charakterystycznie podniesionej 'dupki' - "Jesteś GTO? Charger? Nieważne. Znajdę Cię i ustrzelę, obiecuję"
ZIUP!...lądujemy dziś w latach dziewięćdziesiątych (głównie), przy okazji udowadniając, że to wtedy produkowano najlepsze i najbardziej niezawodne samochody. Ale już to chyba kiedyś pisałem; niektóre pojazdy też u mnie były.
Zaczynamy od szczecińskiej specjalności, czyli czarnych tablic:
Fiorino nadal w pracy:
Maluchowi zostało do końca żywota robić za statystę:
Tuż obok dwa zwierzątka ze stajni Mercedesa:
Pozostając w klimatach trójramiennej gwiazdy:
Cud! bez "sierpów"!
Kącik "ciekawe czy z fabryki Hyundaia?":
Idealny P205. No prawie:
Ten Express był już u mnie, ale nie mogę się napatrzeć w jakim jest stanie:
Ten zmęczony życiem, ale dzielnie się trzyma:
Odliczamy VAT po amerykańsku!
Szkoda, że RWD...
Pozostając w motoryzacyjnym jueseju:
Tylko na pierwszy rzut oka to głupi pomysł. W końcu to tylko Toyota z innym logo.
...jak już jesteśmy przy Toyotach:
Nieczęsty widok przed 'cywilnymi' warsztatami:
Miałem zamiar ją/go ustrzelić na konkurs Złomnika, ale nie wyszło.
Teraz prawie też - za dużo przechodniów...
Ukryta opcja, znaczy demobil:
W sumie granica nie jest daleko, a tablice sugerują, że z okolic "tuż za miedzą":
P.S. Czy tylko w Szczecinie jakoś niedawno nagle zniknęły Mercedesy CL C215 i CLK W208 + W209? i ten trzeci, wyglądający jak Mazda MX-5 z zaawansowanym wodogłowiem.
3. "A teraz coś z zupełnie innej beczki".
- Jakoś do tej pory nie zwróciłem na to uwagi, ale kilka dni temu, gdy wyjąłem ze skrzynki kopertę z rachunkiem za prąd, coś mi aż w mózgu zgrzytnęło. Otóż firmie, w której załatwienie czegokolwiek to droga przez mękę, ktoś przyznał wyróżnienie:
PO PROSTU BEZ JAJ! KTÓREMU?
- Nieczęsto pisuję tutaj na temat nowości w mojej płytotece, ale w tym przypadku zrobię wyjątek. Znaczy pochwalę się. (Tym bardziej, że to prezent z okazji dnia mężczyzny!)
(W środku mini-katalog Kscope. Ech, jakby mnie było stać, to chętnie wszystko!)
Jaka jest ta płyta? OCZYWIŚCIE bardzo dobra! Zupełnie inna od "The Raven...", momentami bardziej piosenkowa, ze sporą ilością zaskakujących pomysłów. Wystarczy wspomnieć, że w kilku utworach śpiewa kobieta; te zaś, jak w prawdziwym koncept-albumie płynnie przechodzą jeden w drugi. Miałem co prawda obawy (wynikające z przeczytanych recenzji) że to dołujący, czy wręcz socjopatyczny album, na szczęście po kilkukrotnym przesłuchaniu mam odmienne odczucia. To kawał solidnej, przemyślanej muzyki na jak zwykle u SW wysokim poziomie.
Trochę kuleje brzmienie (w porównaniu do innych wydawnictw SW, bo obiektywnie jest bardzo dobrze!), jest trochę "płasko" w stosunku do "The Raven..." - słychać, że zabrakło ucha Alana Parsonsa (tak, to ten od "Dark Side..."). IMHO, oczywiście!!!
A przy okazji odnosząc się recenzji, które ukazały się do tej pory:
TAK - jak się uczepić to można znaleźć pewne dłużyzny ("Ancestral"),
NIE - nie brzmi jak album Porcupine Tree.
Tym, czego MNIE tutaj brakuje to jakiś "hicior", coś na miarę "Luminol", utworu-natychmiastowej odpowiedzi na pytanie "dlaczego warto kupić te płytę?"P.S. "Regret #9" równie dobrze mógł być wydany/podpisany jako "Jansen/Barbieri/Karn, featuring Steven Wilson" a i tak by się nikt nie zorientował.
4. Prasówka albo czytelnia albo linkownia. (dla leniwych kolorowe obrazki)
Skoro już jesteś my przy tematach muzycznych, najpierw coś takiego:
Jak muzyka, to i organizacje mafijne, znaczy "broniące praw twórców":
- "Śpiew ptaków narusza prawa autorskie, czyli LeakID na Chomikuj.pl", ale:
- "Ministerstwo: Copyright trolling to nie problem, nawet dla niewinnie zastraszonych",
- "Ministerstwo: Copyright trolling to nie problem, nawet dla niewinnie zastraszonych",
Z innej beczki. Z serdecznym pozdrowieniem dla głąbów i troglodytów przekonanych o tym, że "u Niemców nic nie wolno, a w Szwajcarii to już w ogóle" (zwykle mając na myśli picie piwa pod sklepem, szczanie w bramie i inne takie):
No dobrze, ale prawo ustala nikt inny, tylko rząd. By żyło się lepiej.
- "Fiskus wejdzie Polakom do domów"
Przy okazji reakcja 'niewdzięcznych' obywateli:
Przy okazji reakcja 'niewdzięcznych' obywateli:
W międzyczasie ten sam rząd idzie na wojnę:
Wojnę? Ale z kim?
- 1066 - mówi Ci to coś?
Ale rząd to przecież konkretne partia?
tia...obywatelska (cytaty autentyczne, można sprawdzić!):
...i tak bardzo demokratyczna:
Dlatego nie zapomnij dlaczego masz w najbliższych wyborach zagłosować na obecnego prezydenta:
BTW:
Także ten:
Jak (mam nadzieję) wyraźnie widać źródła są bardzo różne, dlatego nie obawiam się zarzutów o stronniczość. No.
I na dziś to by było wszystko.