piątek, 13 marca 2015

Miks autorski 41 - Plus i minus, czyli znów wszystkiego po trochu.

Witajcie!

1. Wstęp.
Doskonale to pamiętam. Była sobota, zrobiło się już ciemno. Na tyle ciemno, że ulice oświetlały jedynie te cholerne, świecące na pomarańczowo latarnie. Ich światło jest widoczne, ale samą widoczność poprawiają w stopniu znikomym. I w tych warunkach, gdy wracaliśmy już do domu, najpierw to usłyszałem.
Charakterystyczny bulgot, głośne GRRR..., gdzie każde 'R' składało się z łatwo rozpoznawalnych, mniejszych, głębokich, gardłowych wręcz 'r'. Ośmiu 'r'.
Dźwięk robił się coraz wyraźniejszy, zbliżał się, wciąż głośniejszy...
Lekki lewy zakręt, za chwilę będzie prawy, nie więcej jak 30 stopni; tuż przed tym, jak ułożę samochód do wyjścia z pierwszego zakrętu i wejścia w drugi - tam właśnie pojawiła się lekko przykurczona, krępa sylwetka.
Zbliżała się, a wraz z nią jedyny w swoim rodzaju bulgot.
Lekki ruch kierownicą w prawo.
Jest.
Tuż przed tym jak nas minie, jeszcze przez ulotną chwilę rozświetli wnętrze naszego samochodu nieprzepisowymi, symetrycznymi reflektorami.
Podobno, gdy jego dach przesuwał się na wysokości moich oczu, bełkotałem coś niezrozumiale "że Pontiac albo Dodge", "że fałosiem". Nie pamiętam.
I sunął tak majestatycznie tuż obok nas, a dźwięk jego ośmiu cylindrów przeszywał ciało i wprawiał w wibracje, tak samo jak całe nadwozie. A tuż po tym widziałem już tylko tylne światła i rejestrację: ZPL.
"Jesteś tu nowy, Gringo" - pomyślałem sobie, gdy w lewym lusterku niknęło odbicie jego charakterystycznie podniesionej 'dupki' - "Jesteś GTO? Charger? Nieważne. Znajdę Cię i ustrzelę, obiecuję"

2. Żelazo na zdjęciach, czyli miks właściwy.
ZIUP!...lądujemy dziś w latach dziewięćdziesiątych (głównie), przy okazji udowadniając, że to wtedy produkowano najlepsze i najbardziej niezawodne samochody. Ale już to chyba kiedyś pisałem; niektóre pojazdy też u mnie były.
Zaczynamy od szczecińskiej specjalności, czyli czarnych tablic:







 Fiorino nadal w pracy:
 Maluchowi zostało do końca żywota robić za statystę:
 Tuż obok dwa zwierzątka ze stajni Mercedesa:

 Pozostając w klimatach trójramiennej gwiazdy:

Cud! bez "sierpów"!
 Kącik "ciekawe czy z fabryki Hyundaia?":

 Idealny P205. No prawie:
  Ten Express był już u mnie, ale nie mogę się napatrzeć w jakim jest stanie:

 Ten zmęczony życiem, ale dzielnie się trzyma:

 Odliczamy VAT po amerykańsku!
 Szkoda, że RWD...

Pozostając w motoryzacyjnym jueseju:
 Tylko na pierwszy rzut oka to głupi pomysł. W końcu to tylko Toyota z innym logo.
 ...jak już jesteśmy przy Toyotach:

Nieczęsty widok przed 'cywilnymi' warsztatami:
Miałem zamiar ją/go ustrzelić na konkurs Złomnika, ale nie wyszło.
Teraz prawie też - za dużo przechodniów...
 Ukryta opcja, znaczy demobil:

 W sumie granica nie jest daleko, a tablice sugerują, że z okolic "tuż za miedzą":

P.S. Czy tylko w Szczecinie jakoś niedawno nagle zniknęły Mercedesy CL C215 i CLK W208 + W209? i ten trzeci, wyglądający jak Mazda MX-5 z zaawansowanym wodogłowiem.

3. "A teraz coś z zupełnie innej beczki".
- Jakoś do tej pory nie zwróciłem na to uwagi, ale kilka dni temu, gdy wyjąłem ze skrzynki kopertę z rachunkiem za prąd, coś mi aż w mózgu zgrzytnęło. Otóż firmie, w której załatwienie czegokolwiek to droga przez mękę, ktoś przyznał wyróżnienie:
PO PROSTU BEZ JAJ! KTÓREMU?

- Nieczęsto pisuję tutaj na temat nowości w mojej płytotece, ale w tym przypadku zrobię wyjątek. Znaczy pochwalę się. (Tym bardziej, że to prezent z okazji dnia mężczyzny!)
(W środku mini-katalog Kscope. Ech, jakby mnie było stać, to chętnie wszystko!)
Jaka jest ta płyta? OCZYWIŚCIE bardzo dobra! Zupełnie inna od "The Raven...", momentami bardziej piosenkowa, ze sporą ilością zaskakujących pomysłów. Wystarczy wspomnieć, że w kilku utworach śpiewa kobieta; te zaś, jak w prawdziwym koncept-albumie płynnie przechodzą jeden w drugi. Miałem co prawda obawy (wynikające z przeczytanych recenzji) że to dołujący, czy wręcz socjopatyczny album, na szczęście po kilkukrotnym przesłuchaniu mam odmienne odczucia. To kawał solidnej, przemyślanej muzyki na jak zwykle u SW wysokim poziomie.
Trochę kuleje brzmienie (w porównaniu do innych wydawnictw SW, bo obiektywnie jest bardzo dobrze!), jest trochę "płasko" w stosunku do "The Raven..." - słychać, że zabrakło ucha Alana Parsonsa (tak, to ten od "Dark Side..."). IMHO, oczywiście!!!
A przy okazji odnosząc się recenzji, które ukazały się do tej pory:
TAK - jak się uczepić to można znaleźć pewne dłużyzny ("Ancestral"),
NIE - nie brzmi jak album Porcupine Tree.
Tym, czego MNIE tutaj brakuje to jakiś "hicior", coś na miarę "Luminol", utworu-natychmiastowej odpowiedzi na pytanie "dlaczego warto kupić te płytę?"
P.S. "Regret #9" równie dobrze mógł być wydany/podpisany jako "Jansen/Barbieri/Karn, featuring Steven Wilson" a i tak by się nikt nie zorientował.

4. Prasówka albo czytelnia albo linkownia. (dla leniwych kolorowe obrazki)

Skoro już jesteś my przy tematach muzycznych, najpierw coś takiego:
Jak muzyka, to i organizacje mafijne, znaczy "broniące praw twórców":

Z innej beczki. Z serdecznym pozdrowieniem dla głąbów i troglodytów przekonanych o tym, że "u Niemców nic nie wolno, a w Szwajcarii to już w ogóle" (zwykle mając na myśli picie piwa pod sklepem, szczanie w bramie i inne takie):

No dobrze, ale prawo ustala nikt inny, tylko rząd. By żyło się lepiej.
- "Fiskus wejdzie Polakom do domów"
Przy okazji reakcja 'niewdzięcznych' obywateli:

W międzyczasie ten sam rząd idzie na wojnę:
Wojnę? Ale z kim?
-  1066 - mówi Ci to coś?

Ale rząd to przecież konkretne partia?
tia...obywatelska (cytaty autentyczne, można sprawdzić!):
...i tak bardzo demokratyczna:
Dlatego nie zapomnij dlaczego masz w najbliższych wyborach zagłosować na obecnego prezydenta:
BTW:

Także ten:
Jak (mam nadzieję) wyraźnie widać źródła są bardzo różne, dlatego nie obawiam się zarzutów o stronniczość. No.

 I na dziś to by było wszystko.

niedziela, 1 marca 2015

Miks autorski 40 - Politematyczny wpis nr.100!

Witajcie!

Spokojnie - choć ostatnio od tematów politycznych nie stronię (dziś też!) tytuł może być mylący chyba tylko dla osób niezaznajomionych w trakcie edukacji szkolnej z pierwotnym znaczeniem przedrostka 'poli-'.
Z samą formą dzisiejszego wpisu postanowiłem się również pobawić - jest ku temu potrójna okazja. Po pierwsze - wpis numer STO (hell, yeah!), po drugie to jest miks numer czterdzieści, po trzecie zaś - w moim życiu zawodowym zachodzą na tyle istotne zmiany, że raczej jest to ostatni wpis na jakiś czas - po prostu ilość potencjalnych dupogodzin spędzonych nad blogaskiem w najbliższej przyszłości jest bliska zeru. Tymczasem wypadałoby przejść do meritum. Czy tam szafy z rzeczami ;-)

Zaczynając rzecz jasna od podkładu:
(panowie polscy realizatorzy - TAK się nagłaśnia koncert!!!)

1. Miks autorski, właściwy.
Zacznę od #NaCzarnych.
Jak na samochód, w dodatku Forda co najmniej 22-letniego, nie był jakoś nawet średnio zgniły:
#miałemkiedystakiego, ale nie kombi. Fajny był
Węgierskie leczo, turecki kebab. Albo jakoś tak ;-)
i jeszcze raz.
Przedostatni normalny Civic:
...z ewidentnie obitą mordką:
Podobno nie ma miksu bez Isuzu
CZYdrzwiowy!
Nikt właściciel(i) nie uświadomił, że te hydro to one siem psujo:
FSO power! 
Ta Mazda była już u mnie; tym razem miałem okazję obfocić ją w lepszych warunkach:
Robi wrażenie
Nie, to nie nowa ze Szwajcarii!
Na koniec części czarnotablicowej jeszcze jedno japońskie sympatyczne żelazo:
Daimler, jakby ktoś nie doczytał. Że niby rzadkość ;-)
Aż żal patrzeć...
Germański mindfuck #1 - tak, jakiś Hans sprowadził sobie Toyotę Echo.
Oczywiście, logiczne:
Germański mindfuck #2 - chyba była wyprzedaż w jakimś Aldi na dziale "DAS AUTO":
Do amerykańskiego samochodu leję tylko AMERYKAŃSKIE paliwo! ;-)

Oczywiście, że JEŹDZIŁBYM! Ale po wywaleniu tego śmietnika:
LegendaPeeReLuJedynytaki...a nie, czekaj ;-)
Jedno zdjęcie o tym, jak GM zabiło pewną markę...
VTS to chyba nie to samo co Furio? W każdym razie śliczny.
(takie słowo na męskim blogu!)
Ja wiem, normalnie wiem komu się spodoba:
Nawet nieszczególnie zgnita
Nikt nie spodziewa się miejsc, w których gnije hiszpański samochód:
Szkoda, że jestem biedakiem - miałem wtedy przy sobie papiery i coś do pisania - chętnie zostawiłbym karteczkę "kupię".
Kij, że brudna - ale AUTOMAT!
Kolejny Samuraj wciąż na służbie:

eLTek spod Castoramy:


2. Miks muzealny, czyli kilka zdjęć ze szczecińskiego muzeum techniki.
Wiadomo co:
Nieślubne dziecko Syreny i Saaba?
Fiat. No fiat, po co drążyć ;-)

Polski splendid i prestiż....
...ale te felgi to mogli sobie darować:

Lecimy z F126p:
...czyli LPT:
Kolejny ciekawy dobór kół/opon/felg w tym Maluchu, znaczy Samuraju:
A tego to ja już w ogóle nie rozumiem.
Dobrze, że nie muszę ;-)
I tyle fotek z żelazem na dziś.

3. Sensei vs Sensei, czyli starcie dostawczaków.
Pisałem już o tym tutaj niejeden raz, zaś w zeszłym tygodniu zdarzyła się prawie idealna sytuacja i mogłem w ciągu kilku godzin dość dokładnie porównać sobie dwa dostawczaki, które miały niedawno swoją premierę. Mam na myśli nowego Transita i poliftowego Mastera. Porównanie było prawie idealne - nie miałem możliwości przejechania się żadnym z nich, ale co się pomacałem to moje ;-)
Na pierwszy ogień poszedł dostawczy Ford, w którym generalnie trudno do czegoś konkretnego się przyczepić, może tylko do dziwacznej deski, a w sumie całego podszybia które odbija się w przedniej szybie, choć tak tragicznie jak w osobówkach albo np. T5 nie jest. Nogi się mieszczą, ogólnie jest dość wygodnie, a widoczność jest bardzo dobra (brawo za WRESZCIE porządne lusterka!). Biegałka mogłaby być dłuższa, a prowadzenia w ruchu miejskim Transita z kierownicą z pełnym wyposażeniem w przyciski sobie nie wyobrażam. Ze spraw użytkowych dorzuciłbym jeszcze dziwacznie zlokalizowane  punkty mocowania ładunku. Generalnie to faktycznie udany pojazd i autentycznie może się podobać, tym bardziej, że z zewnątrz wygląda świetnie - tak po amerykańsku. Czar jednak pryska po zajrzeniu od spodu. Naprawdę, chciałbym spotkać człowieka, który to wymyślił. O ile silnik, zawieszenie (wysokie!) zabezpieczone są dobrze przed uszkodzeniem, o tyle najniższym punktem przedniej części Transita jest...plastikowy zaworek, jak sądzę do spuszczania wody z plastikowego (a jakże!) odstojnika/separatora (tak to wygląda). Tuż obok zaworu znajduje się konektorek czujnika, w którym aż straszą nieosłonięte przewody. Powtórzę - to wszystko znajduje się PONIŻEJ jakichkolwiek metalowych części, które mogłyby osłonić delikatne elementy! Jakby tego było mało, kilkanaście centymetrów obok zlokalizowany jest kolejny czujnik, z kolejnym wesoło dyndającym kabelkiem. Aż nie mogę się doczekać śnieżnej zimy. Ford powinien się wstydzić. Bardzo.
Kilka chwil później z przyjemnością obadałem Mastera. Możecie mi wierzyć lub nie, ale starałem się być jak najbardziej obiektywny, a mimo to Transit został zmasakrowany. Tak po prostu. Właściwie cały subiektywny opis mogę zawrzeć w stwierdzeniu, że oprócz absurdalnie małej kierownicy (z której poliftowo usunięto zbędne przyciski!!!) oraz braku podręcznego schowka formatu A4 na dokumenty nie udało mi się znaleźć istotnych wad. Od kabiny, która mimo tego, że wygląda kompletnie inaczej od modeli pre-2011, to wszystko się zgadza i działa tak samo jak w "starym" modelu, po przestrzeń transportową, w której poprawiono wszystkie zawiasy, zatrzaski i blokady do drzwi oraz dodano (jako opcję) gniazdko na ostatnim słupku. Nawet fotel, który wygląda inaczej niż poprzednik, jest tak samo wygodny. Razi co prawda stosunkowo niskie zawieszenie, ale przynajmniej nic delikatnego nie dynda od spodu.
Przy okazji pomacałem także nowe Twingo. I muszę potwierdzić co napisał u siebie Basista.  I dodać coś od siebie. Przede wszystkim wszystkie kolorowe boczki drzwi (i ten "ruchomy schowek w tym samym kolorze) wyglądają ultrabadziewnie, szczególnie białe i czerwone. Po ustawieniu przedniego fotela pod siebie, przesiadłem się do tyłu po tej samej stronie. I tu zaskoczenie - jest wygodnie! Dopiero ustawienie fotela maksymalnie do tyłu uniemożliwia siedzenie z kolanami przed sobą, ale nawet po nieeleganckim rozkraczeniu się kolana pojedynczo znajdują zakamarki dla siebie. Do tego ten ustawny bagażnik, mikro-podszybie i ogólne uczucie braku zmarnowanej przestrzeni w kabinie nokautowane jest przez totalnie spieprzonym pomysłem na część pomiędzy zderzakiem a przegrodą. I tylko na koniec - nie wiem, jak oni to zrobili w tym Renault, ale nawet ten tablet jakoś mocno nie przeszkadza. A! wśród dostępnych kolorów brak tak popularnych w Polsce czarnego i srebrnego.
Dla mnie bomba.

4. Coś o polityce, albo o aferach, czyli niczym..
Miałem zamiar się i tutaj rozpisać, rzucić parę mocno dyskusyjnych tematów, np:
- dlaczego, aby dowiedzieć się o co chodzi w "sałatce Pawłowicz" należy w wyszukiwarce użyć słów kluczowych: "wikileaks", "65 miliardów", "gajowy", "nie pamiętam", "potwierdzam wcześniejsze zeznania",
- jak górnictwo ugryzło kopaczem poprawność polityczną w tyłek (bardzo rozwojowy temat,  dotknięty u Beboka),
- o co chodzi rolnikom i co to ma wspólnego ze "słupem", "kumoterstwem" i "działaniem prawa wstecz",
- coś o "panu Andrzeju", choć inni już ten temat mocno wyeksploatowali:
- o 115 podatkach, 80%, i dostępie urzędasów do Twojego konta,
- może jeszcze coś o mostach. Jednym w Warszawie, drugim w Szczecinie i symbolicznym związku pomiędzy nimi.
Ale zamiast tego postanowiłem pójść na tzw "łatwiznę" i umieścić ukradzione z internetu obrazki:

...oraz 43 minutowy film o Tusku - człowieku roku 2014, "Frankach kowalskich" i kilku innych sprawach:
I na dziś to byłoby wszystko.