niedziela, 27 grudnia 2015

Miks autorski 54 - coś na koniec roku. Z plusem

Witajcie!

Wstyd i sromota! Znów to zrobiłem! Mam oczywiście na myśli to, że dzisiejszy wpis ukazuje się ponad miesiąc po poprzednim. Przyznam Wam się przy okazji, że myślę o zmianie tego stanu rzeczy poprzez wrzucanie wpisów mniejszych, a częściej; tak nie przymierzając w formie 'trochę Mech i Patyna, trochę Pakalu Papito' ;-)
Tymczasem mam dla Was miks autorski oznaczony liczbą porządkową 54, z małym suplementem na koniec. A rozpocznę może od podkładu - mojego tegorocznego największego pozytywnego zaskoczenia muzycznego, zespół o którym dowiedziałem się wyłącznie dlatego, że zachciało mi się podczas sprawdzania poczty i takich tam "internetowych spraw" włączyć Rockserwis.fm (jak zwykle polecam!).

Przed Wami polski zespół Beyond The Event Horizon:

To lecim z miksem!

Zaczynamy w Danii:
Taki widok jakieś 5 km od miejscowości Lemmings:
(spokojnie, to nie ostatnie podwójne widzenie na dziś)

Trochę mrozu i brytyjska technika odmawia posłuszeństwa:
Co innego niemiecka
Już są. Tutaj w Vejle;

(po Szczecinie jeździ przynajmniej jeden czerwony i jeden...srebrny)

Siup! do Szczecina:
Nie ma miksu bez...?
Nieśmiało zza płotu wyglądają Krazy. Co najmniej cztery:

Sialala, balerony dwa:




Żywa skamielina, czy jakoś tak:
Nieco zzieleniała, ale chyba trafiła w dobre ręce. Zasługuje na to!
Trochę podwójnego widzenia:
(czy to są....?)
Black & White!
Ulegający niechybnej degradacji duch solidnej germańskiej motoryzacji:

Jeszcze rzut oka na Azję:





Niemiecki Opel wyprodukowany w Wielkiej Brytanii,  ponad 40 lat od dnia produkcji przyjechał do Polski ze Szwecji:
I jeszcze trochę Jueseja:



Podobno klasyk. Klasyk PRL. Z pewnością tablice ma prawilną!
Taka sytuacja. Rodzinę czymś TAKIM wozić NA ŚWIĘTA!?!?
 Ultranieprestiżowe wnętrze: 
Czy to już "fabryczny złomnik"?
 A ten chyba już u mnie był...
Tyle misku.

"Pod choinką znalazłem" takie rzeczy. W cudzysłowu, bo w sumie sam je tam położyłem :-)

#1 - coś do wsadzenia w drewno (tak, ma być plastik!):
#2 - coś do Poznania:

Rok zbliża się ku końcowi, i jedno muszę przyznać: kurde! to był dobry rok!
Bo jak nie jak:
- zmieniłem pracę,
- nie wziąłem kredytu ("pozdro dla kumatych", hehe!),
- a kupiłem prawie bas swoich marzeń,
- byłem na Ino-rock i kilku innych imprezach,
- do płytoteki wpadło kilka świetnych albumów,
- poznałem spore grono fajnych ludzi,
- wyszedłem na prostą z kilkoma ciężkimi tematami,
- odbyły się wybory, i choć wygrała je partia "nie z mojej bajki", to póki co stosunek działań które odbieram jako pozytywne do tych negatywnych wynosi jakieś 70% - 30%. Znaczy nieźle. A obserwując z niekłamaną satysfakcją kwiczenie świń odrywanych od koryta, ich strach i przerażenie, że być może dosięgnie ich sprawiedliwość (nie mówiąc o odcięciu od państwowych milionów!), tę wściekłą nagonkę w mediach głównego ścieku - tym bardziej odbieram to pozytywnie. Ale żeby się  dowiedzieć co się naprawdę dzieje, trzeba trochę "poszperać", trudno.

W tym roku wydarzyło się też sporo rzeczy złych, lub po prostu negatywnych, odeszło z tego świata spore grono wartościowych ludzi.
David Bowie i  Rush ogłosili koniec koncertowania, więc szanse na zobaczenie ich na żywo są zerowe.
Miałem jeszcze coś napisać, ale zapomniałem.

Kończąc w tym miejscu prawdopodobnie ostatni w tym roku wpis, chciałbym Wam wszystkim, którzy z własnej woli, albo zupełnie przypadkiem tu wpadają życzyć z całego serca po prostu zajebistego roku 2016!!!