Tak sobie pomyślałem, że dawno nie wrzucałem tutaj żadnego miksu. Dziś więc w swój sposób postaram się zmienić ten stan rzeczy. Zaczynamy od podkładu - kawałka promującego debiut(?) solowego projektu Nicka Beggsa.
Do tematów muzycznych pozwolę sobie wrócić na koniec.
Zaczynamy od żelaza ustrzelonego w Szczecinie i okolicach:
Jakiś dziwny Nissan ;-)
"Czego się gapi?!"
Ależbym nim jeździł!
Mały kącik podwójnego widzenia:
Wrastający:
W pierwszej chwili chciałem jakiś konkurs typu "a co to?" zrobić , ale byłoby za łatwo:
Przeskakujemy do Danii, gdzie ozdobą pewnego szrotu jest:
Dwa koty:
"Zwykłe" duńskie podwórko:
To jest dopiero podwójne widzenie!
Bliżyj!
Czas na kącik zepsutych Citroenów.
na pierwszy ogień(!) idzie C4.
Jak się okazuje nazwany tak nieprzypadkowo ;-)
I C5. Czy mnie się tylko wydaje, czy faktycznie one dopiero teraz zaczynają "się kłaść"?
"Pozdro da kumatych"
I jeszcze z innej beczki. W paczce, którą ostatnio do mnie przyniósł płytonosz, znalazłem zamówioną wcześniej, najnowszą płytę Riverside. To było drugie podejście do ich twórczości; dałem drugą szansę, bo mimo iż muzyka się spodobała, to płyta wywoływała swoim brzmieniem krwawienie z uszu. Po kilku latach drugie podejście; tym bardziej, że recenzje były jednoznacznie pozytywne.
I...nawet nie wiecie jak się srogo zawiodłem, jak bardzo się wkurzyłem (to bardzo delikatne określenie). Co z tego, że muzycznie to jest światowa pierwsza liga, jak brzmi jak GÓWNO. Nadal, mimo iż mamy dwudziesty pierwszy wiek, polscy realizatorzy nie znają innego położenia gałki "volume" dla wokalu niż 100%. To, że się da i są wyjątki to już inna sprawa. I nie, nie są usprawiedliwieniem braki sprzętowe - w latach 90 w Izabelinie dało się nagrać sporo dobrze zmiksowanych płyt, nie mówiąc już o EP-ce niejakiego MrPapaBear (aktualnie nie mogę znaleźć), która pod względem brzmieniowym (i nie tylko, ale to temat na zupełnie inny wpis) przebija przynajmniej 90% muzyki nagranej w Polsce przez ostatnich lat co najmniej kilkanaście.
Poważnie przez ostatnie 50 lat (prawie)ŻADEN polski realizator nie słyszał żadnej zachodniej muzyki?
A jeśli słyszał, to nie przyszło mu do łba, że jednak coś robi nie tak? (i może wypadałoby się poduczyć)
A jeśli nie chce się poduczyć, to do tej roboty się zwyczajnie nie nadaje - nie ogarnia tych guziczków i pokrętełek, więc może by się wziął i zmienił pracę?
Trochę emocjonalnie, ale uwierzcie mi - tego nie da się słuchać. We fragmentach, gdzie słychać (hę?) same instrumenty trzeba porządnie podbić głośność, a jak wchodzi wokal, ściszyć prawie do zera, bo zbyt kłuje w uszy. I to nie jest przypadek odosobniony, taka jest ogromna większość.
Być może przesadzam, ale póki co nie zanosi się, bym w najbliższym czasie kupił płytę z polską muzyką inną niż instrumentalna.
No.
No.