piątek, 24 lipca 2015

Miks autorski 48 - Tymczasem...Niech ktoś mnie powstrzyma!

Witajcie!

Nie sposób nie zauważyć, że od jakiegoś czasu moja aktywność internetowa praktycznie na każdym polu spadła do poziomu błędu statystycznego. Staram się co prawda wrzucać coś w miarę regularnie, ale jest to raczej jak na blog częstotliwość żenująca; nie da się niestety być w kilu miejscach na raz.
Ale może do rzeczy - były sobie wybory prezydenckie, a ja zmieniłem pracę (kredytu nie planuję) ;-)  Ta zaś charakteryzuje się przede wszystkim brakiem możliwości korzystania z internetu, sporą ilością "delegacji" i warunkami finansowymi, które prawdopodobnie pozwolą na spełnienie mojego  największego basowego marzenia - Spectora Euro (YEAH!). Własnie - do tej pory wszystko było jasne - moim celem (takie założenie czyli) jest/było skompletowanie docelowo maksymalnie trzech instrumentów:
1. Spectora, z jego kompresją, wygodą i charakterystyczną reakcją na artykulację (tak, wiem SAM DÓŁ),
2. Coś np. jesionowo-klonowego/hebanowego, mocno punktowego i agresywnego,
3.Coś do grzmocenia kostką pod przesterami (do uskuteczniania np. stonerów) z dużą ilością "mięcha".
Wszystkie możliwie wygodne, z lakierowanymi korpusami i możliwie stabilnymi gryfami.
Gdzieś tam, z tyłu głowy kołacze się też myśl o Yamaszce TRB, która mogłaby do pewnego stopnia być po trochu każdym z trzech punktów, natomiast drugim i trzecim Lakland *-94 albo L-2000...Aż tu nagle pojawiły się nowe basówki PRS i już nic nie wiem. Z próbek na internecie i recenzji Ludzi-Którzy-Się-Znają na mój rozum wynika, że taki Kingfisher byłby dla mnie idealny jako jedyny instrument; a jest przecież jeszcze taka Aria Pro II SB (nawet nowa!), RSB, Ibanez Musician...
Taki prezent na urodziny postanowiłem sobie sprawić. Temat oczywiście będę kontynuować, a tymczasem przejdźmy do (głównie) czterokołowych tematów.

To może podkładzik?

Lecim z żelazem, prosto ze Szczecina:
Nie bardzo wiem co to; ostatnio coraz częściej go widuję:
a w sumie niezbyt daleko od powyższego miejsca:
Troszkę nieoczywistych Fiatów:

Takie żelazo bardzo lubię:
...a takie uwielbiam! (mimo, że prawie nowe)
Na początek kącika francuskiej motoryzacji Masterek 1:

Tymczasem w salonie Peugeota:

Podobno rzadkość:

Ujęcie słabe, ale...TE DETALE! ;-)
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia co ma wspólnego "królowa dróg i poboczy" z ASO VW...
a może coś mnie się pomyliło...
Czas na kącik żelaza zza Wielkiej Wody.
Najpierw delikatnie...
...solidnie...
I mocniej:

Na tego długo polowałem...
...aż został ustrzelony dla mnie przez Wybrankę, której jestem niezmiernie wdzięczny:
Tymczasem na Pogodnie - Volvo, które już w sumie u mnie było:
...tuż obok zaś za bramą: Melex, Saxo i DWA V262:
Przy powyższych wypasione 760 już nie robi takiego wrażenia:
Jeszcze tylko dwa zupełnie różne VW LT...



Tymczasem w Danii...
 i tuż obok:
natomiast zbliżając się do stolicy...
...i w niej samej:

Zauważyłem, że takie Alto występuje w Kopenhadze w ilościach ponadprzeciętnych:
Osoba dobierająca felgi może pochwalić się całkowitą absencją gustu i zmysłu estetycznego:
Podobnie tutaj, ale ten przynajmniej BRZMIAŁ!
O ile w Danii widać sporo Tesli, to w Szwecji:
a wracając do Szczecina można natknąć się na takie widoki: 




I to tyle na dzisiaj, siłą rzeczy pojawiać się tu będą podobne znaleziska. Regularnie - co miesiąc.
No.