Normalnie wstyd i sromota, żeby na bloga wrzucać wpisy raz-dwa razy na miesiąc!? Przecież już połowa roku a to dopiero dwunasty post. Niby to przez "czynniki obiektywne", możnaby jeszcze do tego dorzucić absurdalnie demotywującą pogodę (aktualnie za oknem 16 stopni i mżawka), kryzys w strefie euro i parę innych spraw...
Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i wymyślać usprawiedliwienia takiego stanu rzeczy, gdy poniżej czeka porcja (nieco już zwietrzała bo zbierana przez prawie miesiąc) zdjęć ze Szczecina; mam nadzieję że smakowita.
Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i wymyślać usprawiedliwienia takiego stanu rzeczy, gdy poniżej czeka porcja (nieco już zwietrzała bo zbierana przez prawie miesiąc) zdjęć ze Szczecina; mam nadzieję że smakowita.
Prawdziwy miks nie może się oczywiście obyć bez podkładu (BTW wypadałoby sie wybrać!)
Tradycyjną część poświęconą czarnym tablicom zaczynamy od koreańskiej myśli technicznej:
dobrze, nie do końca koreańskiej:
był u mnie czy nie był?
Trochę Fiatów:
kącik VAG...
tak, to Lublin:
Skoro działa, to po co zmieniać?
Wystarczy.
Ten Dodge u mnie już był, ale nie szkodzi by jeszcze raz się pojawił:
tak, okolice Jan Pawła II 39 ;-)
OBŁĘDNY WSPANIAŁY, CUDOWNY!!!!
I jakby dwuznaczny...;-)
pozostając w klimatach slimakożerczych:
Na pohybel Euro 666!
Kraz nie klęka w robocie!
Szanse, że to oryginał a nie kopia jednej z kilkuset manufaktur jest żadna...
...ale i tak miło
To tylko R129 na zeuropeizowanych chińskich tablicach, przewijaj dalej:
tymczasem gdzieś na Pogodnie...
biegałka przy kierownicy to dobry pomysł w samochodzie użytkowanym na codzień:
za W115 i Lotusem stał jeszcze...
jak to nie ma gdzie zaparkować?
Czy tylko ja mam problem na pierwszy rzut oka odróżnić go od produkowanej w tym samym czasie Corolli?
a komu przeszkadzało Daihatsu w Europie?!
New York, New York...
Podwójne widzenie:
Dzień jak codzień pod Lidlem:
Trochę damski, ale i tak bym jeździł:
szkoda, że retro-trend został zarzucony
Na dzień dzisiejszy w Szczecinie dokładnie takie (czerwone+kombi+diesel) są co najmniej TRZY:
w niekoniecznie najbardziej reprezentatywnych rejonach centrum można spotkać coś takiego:
Golf z czasów, gdy VAG wiedział, jak się robi sensowne samochody:
hm...
A na deser kilka fajnych fotek robionych przy okazji:
Bonus:
...i to wszystko co na dziś przygotowałem. Kolejny wpis (a jakże!) nieprędko, choć mam nadzieję, że będę miał w nim się czym pochwalić ;-)