Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oktawia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oktawia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 16 września 2013

Rżycie - post, którego miało nie być, albo "jakoś czy jakość?"

Witajcie!
(przede wszystkim przepraszam za chaotyczny styl i język, ale jeszcze nie doszedłem do siebie)
Jak sam tytuł wskazuje, tego wpisu/posta miało nie być.
Zeszłotygodniowe, tragiczne wydarzenie dość mocno wybiło mi z mózgu "internety" itp, mimo to postanowiłem napisać kilka zdań.
Ale po kolei. Najpierw chciałbym się podzielić najnowszym znaleziskiem na YT - raczej nie moje klimaty (chociaż MMW lubię), ale posłuchajcie sami, najlepiej na słuchawkach albo przyzwoitym audio...

Skoro już gra muzyka, przejdźmy dalej:
Po pierwsze: chwaląc się - dziś, po raz pierwszy zdjęcie mojego autorstwa znalazło się na Złomniku. YEAH!!
Po drugie: wczoraj, będąc w centrum Szczecina, uderzył mnie prosto w oczy następujący widok: IFA Simson Duo 4/1: ściągnięty dach, stan idealny (nawet nie dymił), w środku parka przykryta "kocykiem". Tak szybko przejechali, że nie zdążyłem nawet telefonu wyjąć.

W związku z ostatnimi wydarzeniami miałem okazji przejechać się w ciągu zaledwie 2-3 godzin kilkoma samochodami; o ile jednak wcześniej niżej wymienione znałem z  przednich siedzeń, w tym wypadku dane mi było przesiąść się na tylne; były to:
Toyota Yaris Mk1 (Francja),
Kia Ceed Mk1,
Skoda Octawia kombi (?) nie wiem która to wersja, ale nadal jest w salonach,
Dacia Logan MPV Mk1.

Oto subiektywne wrażenia (niealfabetycznie):
Toyota Yaris - jaka jest, każdy widzi. Stosunkowo małe wozidełko ze sporą przestrzenią wewnątrz. Tylna kanapa przesuwna, zaskakująco szeroka. Także nad głową jest dobrze. Wrażenie nieco psuje kompletnie płaskie, twarde oparcie i dźwięki dobiegające z zamka tylnej klapy i/lub tylnego zawieszenia.

Kia Ceed - samochód wyraźnie większy, tylko...gdzie do cholery jest ta przestrzeń? Ilość miejsca wewnątrz praktycznie identyczna; plus za profilowane oparcie. Jadąc miałem jednak wrażenie, że plastiki na drzwiach zaraz się rozpadną. Mimo że to był diesel, dźwięk był dość przyjemny.

Skoda Oktawia - pierwsze wrażenie - dziwaczny i mały otwór drzwiowy, wymuszający wyginanie się niczym uczestnicy teleturnieju, w którym ci "biedacy", będąc na ruchomej platformie musieli się zmieścić w otworze w styropianowej ścianie. Wewnątrz zwyczajnie ciasno! Siedzenie nieprzyjemnie twarde, a silnik (benzyna!) po prostu buczy!

Dacia Logan MPV - wygrywa. Można oczywiście powiedzieć, że nie jestem obiektywny, bo lubię Mastera, a Logan to taki zmniejszony Master...ale konkretnie: wsiadanie to sama przyjemność - duże, prawie prostokątne (prawie jak w Nissanie Cube), szeroko otwierające się drzwi. Kanapa - szeroka! tak szeroka, że jeden z pasażerów swobodnie może rozprostować rękę, a i tak nie szturchnie współpasażera na skrajnym siedzeniu. Miejsca nad głową wystarczy nie tylko na kapelusz "grzybowy", ale nawet na cylinder! Niepochylone szyby boczne gwarantują brak kontaktu czaszki ze słupkami podczas skręcania, oraz świetną widoczność na wszystkie strony. Jakby tego było mało - za plecami pozostają jeszcze dwa wolne "foteliki". Jedyne co irytuje to plastikowe "podłokietniki" w drzwiach - są zwyczajnie o wiele za krótkie.

Z zupełnie innej beczki - kupiliśmy ostatnio czajnik bezprzewodowy - szał, nie? Kupiliśmy, bo nasz poprzedni - MPM, kupiony "bo najtańszy", używany przez około 7 lat (w tym ok. 2 w warunkach "przemysłowych"), nie wyzionął ducha, lecz od słońca plastik zaczął się kruszyć.
Wybraliśmy się więc na poszukiwanie godnego następcy. Miał spełniac kilka kryteriów praktycznych - duży otwór, łatwo wyjmowalny filterek, płaska grzałka, normalna obsługa. Oprócz tego miał pasować do wystroju kuchni ;-)
W sklepach poraził nas rozrzut cen - od 60 do...ponad 600zł!!! Wiedziony ciekawością dokładniej obejrzałem ten najdroższy sygnowany jakąś prestiżową nazwą. I tu szok - ciężko było znaleźć jakiekolwiek odczuwalne lub widoczne różnice w stosunku do tych najtańszych, poza tym na dnie widniał dumnie napis "MADE IN CHINA" (WTF?!).
Nic więc dziwnego, że nasz wybór padł na sprawdzonego MPM, ponownie zakup uzasadniając "bo najtańszy". W stosunku do poprzedniego rzuca się "w oczy" coś, co określa się mianem jakości odczuwalnej. Chodzi o to, że materiały są naprawdę dobrej jakości, nic nie trzeszczy, mechanizmy chodzą lekko i precyzyjnie. W dodatku po włączeniu w domu okazało się, że wnętrze jest...podświetlane na niebiesko LED-em!
Jak na razie jesteśmy zadowoleni.

Może powyższe przykłady trochę "z kosmosu", ale nie tylko w takich sytuacjach, a moim zdaniem o wiele za często okazuje się, że za wyższą ceną nie idzie wyższa jakość...

Tak, tego wpisu miało nie być...

czwartek, 6 czerwca 2013

Wtem! Żółte Grzyby, albo różne perypetie Zastavy

Dzymdybry!
 Słowo wprowadzenia: przypominam że mamy rok 2013, a samochody z lat 80-tych jakos nie chcą przestać jeździć.
Weżmy na przykład mojego znajomego (którego umiejętności i możliwości mechaniczno-warsztatowe może i są na poziomie statystycznego Gumiaka, ale w przeciwieństwie do niego używa MÓZGU), któren ów parę lat temu nabył drogą kupna Citroena AX 1,5D. Tem mały, stary kurdupel (mowa o samochodzie!) nie dość że nie ma zamiaru rdzewieć, psuć...no, może trochę, to nie sposób go zmusić do spalania więcej niż 5 litrów oleju napędowego na 100km.
 Za pomocą tej nieudolnej paraboli  chciałbym przejść do dzisiejszego tematu: poważanego w czasach nam minionych wytworu (aktualnie) serbskiej fabryki samochodów w mieście Kragujevac - Zastavy 1100 / 1300 / 101 i różnych ich losów na dwóch przykładach modelowych.

 Grzyb pierwszy: posiada Zastavę, ale gdy przychodzi wolny rynek i granice - zapomina o sentymentach, tysiącach kilometrów (na działeczkę i z powrotem?) przemierzanych niezawodnie w otoczeniu zazdrosnych spojrzeń rodaków podróżujących w wyraźnie gorszych warunkach swoimi wytworami myśli ińżynierskiej z obozu demokracji ludowej. Gdy nadarza sie okazja, zanabywa symbol prestiżu z okrągłym logiem na grillu, zaś na kuprze dumnie od tej pory wozi srebrny napis TDI.
 Z dobrze poinformowanego źródła wiem, że poniższy pojazd wkrótce wyląduje w "krainie wiecznie czystych gaźników", więc jeśli ktoś zainteresowany to wypadałoby się śpieszyć.



Grzyb drugi: a nie...to jest  Starszy Pan. Ma gdzieś euro-sreuro, gwiazdki i dwótlenki (pisownia zamierzona), skoro jego Zastava do tej pory jeździ, to niech sie wnusiu nie wymądrza o czarnych i srebrnych "jedynych takich, niezawodnych i niebitych". Aż miło popatrzeć, choć powoli bliżej mu do stanu "kolekcjonerskiego" niż idealnego.



 P.S. Powoli ogarniam telefony, dysk twardy, karty pamięci, co nieubłaganie oznacza tworzenie PIERWSZEGO MIKSU AUTORSKIEGO. Jak się tak upieracie to wypiję za to :-)