Nie sposób nie zauważyć, że od jakiegoś czasu moja aktywność internetowa praktycznie na każdym polu spadła do poziomu błędu statystycznego. Staram się co prawda wrzucać coś w miarę regularnie, ale jest to raczej jak na blog częstotliwość żenująca; nie da się niestety być w kilu miejscach na raz.
Ale może do rzeczy - były sobie wybory prezydenckie, a ja zmieniłem pracę (kredytu nie planuję) ;-) Ta zaś charakteryzuje się przede wszystkim brakiem możliwości korzystania z internetu, sporą ilością "delegacji" i warunkami finansowymi, które prawdopodobnie pozwolą na spełnienie mojego największego basowego marzenia - Spectora Euro (YEAH!). Własnie - do tej pory wszystko było jasne - moim celem (takie założenie czyli) jest/było skompletowanie docelowo maksymalnie trzech instrumentów:
1. Spectora, z jego kompresją, wygodą i charakterystyczną reakcją na artykulację (tak, wiem SAM DÓŁ),
2. Coś np. jesionowo-klonowego/hebanowego, mocno punktowego i agresywnego,
3.Coś do grzmocenia kostką pod przesterami (do uskuteczniania np. stonerów) z dużą ilością "mięcha".
Wszystkie możliwie wygodne, z lakierowanymi korpusami i możliwie stabilnymi gryfami.
Gdzieś tam, z tyłu głowy kołacze się też myśl o Yamaszce TRB, która mogłaby do pewnego stopnia być po trochu każdym z trzech punktów, natomiast drugim i trzecim Lakland *-94 albo L-2000...Aż tu nagle pojawiły się nowe basówki PRS i już nic nie wiem. Z próbek na internecie i recenzji Ludzi-Którzy-Się-Znają na mój rozum wynika, że taki Kingfisher byłby dla mnie idealny jako jedyny instrument; a jest przecież jeszcze taka Aria Pro II SB (nawet nowa!), RSB, Ibanez Musician...
Taki prezent na urodziny postanowiłem sobie sprawić. Temat oczywiście będę kontynuować, a tymczasem przejdźmy do (głównie) czterokołowych tematów.
To może podkładzik?
Lecim z żelazem, prosto ze Szczecina:
Nie bardzo wiem co to; ostatnio coraz częściej go widuję:
a w sumie niezbyt daleko od powyższego miejsca:
Troszkę nieoczywistych Fiatów:
Takie żelazo bardzo lubię:
...a takie uwielbiam! (mimo, że prawie nowe)
Na początek kącika francuskiej motoryzacji Masterek 1:
Tymczasem w salonie Peugeota:
Podobno rzadkość:
Ujęcie słabe, ale...TE DETALE! ;-)
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia co ma wspólnego "królowa dróg i poboczy" z ASO VW...
a może coś mnie się pomyliło...
Czas na kącik żelaza zza Wielkiej Wody.
Najpierw delikatnie...
...solidnie...
I mocniej:
Na tego długo polowałem...
...aż został ustrzelony dla mnie przez Wybrankę, której jestem niezmiernie wdzięczny:
Tymczasem na Pogodnie - Volvo, które już w sumie u mnie było:
...tuż obok zaś za bramą: Melex, Saxo i DWA V262:
Przy powyższych wypasione 760 już nie robi takiego wrażenia:
Jeszcze tylko dwa zupełnie różne VW LT...
Tymczasem w Danii...
i tuż obok:
natomiast zbliżając się do stolicy...
...i w niej samej:
Zauważyłem, że takie Alto występuje w Kopenhadze w ilościach ponadprzeciętnych:
Osoba dobierająca felgi może pochwalić się całkowitą absencją gustu i zmysłu estetycznego:
Podobnie tutaj, ale ten przynajmniej BRZMIAŁ!
O ile w Danii widać sporo Tesli, to w Szwecji:
a wracając do Szczecina można natknąć się na takie widoki:
I to tyle na dzisiaj, siłą rzeczy pojawiać się tu będą podobne znaleziska. Regularnie - co miesiąc.
No.
Pierwsze dwa zdjęcia - wygląda na Austin Healey Sprite
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nawet Mk1
UsuńWidzę owocny wypad, dużo ciekawostek :)
OdpowiedzUsuńdzięki!
UsuńSyrena i ASO VW,wbrew pozorom, mają wiele wspólnego - niektóre modele tego drugiego psują się równie często co nasza Królowa:D
OdpowiedzUsuńtysz prawda
UsuńWow. Dlaczego ja nigdy nie spotykam takich skarbów? :D Zazdroszczę znalezisk ;)
OdpowiedzUsuńradary ustawione na wysoką czułość - ot cała tajemnica ;-)
Usuńno na śląsku to tak średnio z fajnymi okazami...widać trzeba wyjechać poza metropolię :)
OdpowiedzUsuń