Witajcie!
Skoro zainteresowanie ostatnim miksem spokojnie można określić jako mizerne, nie pozostaje mi nic innego jak wyskoczyć z czymś z zupełnie innej beczki.
Tak się zdarzyło, że kilkanaście tygodni temu sopocka firma Box Electronics, znana szerzej jako Taurus Amplification, pokazała w internetach wersję produkcyjną urządzenia o potencjalnie intrygującej nazwie Bass Engine. A że - cóż za przypadek(!!!) - posiadam prawdopodobnie jedyny na świecie egzemplarz prototypu tegoż urządzenia, ciężko nie skusić się na coś w stylu porównania.
Taki dość istotny fakt - pomiędzy prototypem a aktualną wersją jest jakieś sześć lat różnicy.
Prototyp, panel górny/główny:
Dla formalności, to co widać, od góry:
- przełącznik czułości,
- kanał B - przesterowany, brzmieniowo i funkcjonalnie w sumie Abigar Black Line. Przy ustawieniu Drive na zero z powodzeniem można go używać jako drugi kanał czysty,
- kanał A - czysty, z identycznym EQ jak przesterowany,
(tu robi się ciekawie)
- "Punch" baaardzo fajny pstryczek podbijający środek, dzięki czemu bas powinien się bardziej przebijać. Na moje ucho robi robotę, choć w praktyce ciężko powiedzieć, bo tak się składa, że nie gram w żadnym zespole,
- "DBS" - podbicie basu. Wbrew obawom po prostu dodaje 'ciepełka' zamiast dudnienia,
- "Mix Mode" - kolejna dobroć - tryb miksowanych kanałów, w proporcjach takich jak potencjometry "Level". Ten tryb zastępuje pojedynczy kanał przesterowany B.
Poniżej nożny przełącznik kanałów Czysty/Przesterowany/Zmiksowany, włącznik.
W praktyce wygląda to tak, że są cztery brzmienia możliwe do zmiany "w locie", o ile operator ma sprawne stopy:
1. całkowite ominięcie preampu (bypass),
2. tryb czysty,
3. tryb przesterowany,
4. tryb mieszany.
Przy czym "Punch" i "DBS" działają we wszystkich trybach oprócz bypasu.
Tylny panel to niestety 'stara szkoła' Taurusa:
Niestety, bo mamy tu 'Taurusowe' zasilanie, oraz zamienione miejscami część wejściową z wyjściową. I chyba na tym kończą się wady tego pedała. Komplet małych Jacków pozwala na grę w słuchawkach z podkładem. Taka ciekawostka: w słuchawkach bypass nie działa, preamp podaje sygnał permanentnie (chyba, że straci zasilanie), jednocześnie wyjście Out działa normalnie. Ot, uroki prototypu.
A teraz kolej na nowość:
Dokładny opis co jest od czego jest na stronie Taurusa, więc ograniczę się tylko do wypunktowania, czemu jest gorszy do prototypu.
Niech Wam będzie - wygląda dużo lepiej. Na plus także to, że producent nie wcisnął tych idiotycznych, srebrnych pokręteł.
To co rzuca się od razu w oczy to brak wyjścia słuchawkowego i wejścia Aux, co oznacza, że firma z Sopotu nie ma w aktualnej ofercie niczego dla basistów z taką możliwością. Fajnie, że kanał przesterowany ma możliwość podkręcania charakteru (czyżby kopia rozwiązania z Abigara Silver Line?), a kanał czysty trójdrożny equalizer, ale nie widzę takiej elastyczności w wyborze brzmienia czysty/brudny/zmieszany. I co u licha robi ten "EQ Shape"? jakiś odpowiednik DBS?
Podsumowując - prototyp wygrywa bezapelacyjnie, tym bardziej że po prostu działa tak, jak tego oczekuję. I jeszcze te gałeczki!
Tutaj było jeszcze kilka zdań o porównaniu do konkurencji, ale się ocenzurowałem ;-) Po prostu - jak dla mnie różnica w funkcjonalności dyskwalifikuje nowy BassEngine z potencjalnej listy zakupów. Nie żebym planował trzeci preamp podłogowy.
P.S. Nie wiem jak to się stało, że ten wpis jest tak strasznie poważny. ¯\_(ツ)_/¯
P.P.S. A kolejny miks się powoli robi.
Hard rock i heavy metal są najlepsze. :) Szkoda tylko, że nie wrzucasz filmików na YouTube z solówkami na basie, bo Basista za kierownicą wrzuca takie filmiki. Pozdro. :)
OdpowiedzUsuńnajpierw muszę nauczyć się grać :-) następnie zaopatrzyć w sensowny sprzęt nagrywający.
UsuńA najlepszy jest jazz
Oki. Trening czyni mistrza.
UsuńJazz też jest spoko.