wtorek, 12 listopada 2013

Rżycie - o wszystkim po trochu, albo "jestę blogerę?" (+kilka zdjęć)

Halló!

Daaawno nic tutaj nie napisałem. Ba! Ostatnio cała moja publiczna aktywność internetowa ograniczała się do mniej lub bardziej (w większości mniej) inteligentnych komentarzy czy to na forach, czy na blogach. Kreatywność blogowa, wraz z nastaniem jesieni się wzięła i skapciała; choć niekoniecznie ze względu na najsmutniejszą porę roku.
Nic to! Niniejszym wpisem postaram się choć w części nadrobić gigantyczne zaległości.
Lecim:

1. Najpierw się pochwalę. A nie! Teraz się mówi - POLANSUJĘ! Otóż parę dni temu zauważyłem w statystykach bloggera ciekawostkę. Okazuje się, że informacja o moim 'blogu' znalazła się na stronie internetowej miasta Nowe Warpno!! Oto link ;-)

2. Cuda ostatnio się dzieją na moim osiedlu. Żeby była jasność - osiedle jest, owszem "z tych nowszych", natomiast na pewno nie prestiżowe/loftowe, choć jednym z pierwszych jego mieszkańców był właściciel pewnej znanej, dużej szczecińskiej firmy, jeżdżący drogim samochodem klasy premium. Większość sąsiadów stanowią albo "korporobociki", albo właściciele małych firemek, jeżdżący totalnie zwykłymi samochodami - pełen przekrój, gdzie szczytem ekstrawagancji jest kilkuletni SUV lub miniwan, oczywiście w kolorze czarnym.
I nagle, w tej ustatkowanej przestrzeni, od około 2 miesięcy zaczęły pojawiać się samochody, należące do klasy "nieoczywistej premium". Owszem nienowe, bo poprzednie modele (3-5 letnie), ale wszystkie V8, niektóre w najwyższej wersji, kosztującej w salonie około 700 tysięcy złotych. Najpierw pojawiła się "fura w jedynie słusznym kolorze", tak spektakularna (jednak w porównaniu do reszty bardzo tania - niecałe 200tyś), że przechodnie czasem robią sobie z nią zdjęcia "na fejsunia" ;-)). Reszta "zjawisk", które wkrótce potem się pojawiła nie jest już tak spektakularna. Mało tego, w naszym kraju nie wzbudzają żadnych emocji, mimo świetnych, ponadczasowych sylwetek i...czterech aktywnych rur wydechowych ;-)
Największą niespodzianką w tym kontekście jest fakt, że mniej-więcej tym samym czasie zniknęły z osiedla dwa czarne (a jakże!) Passaty B6. ;-)
A! jak do tej pory na osiedlu nie stwierdziłem obecności ani jednego Juke'a!

3. "Akcja znicz, albo polowanie na grzybowozy" zakończyła się totalną klapą. Zamiast klasyków i perełek - Aveo i Fabie. Smutno. Jedynym w miarę ciekawym okazem było Clio Mk1 w stanie "prosto z salonu". Niestety, światło było tak słabe, że na zdjęciu nic nie widać :-(

4. Obiecałem napisać kilka słów subiektywnej opinii o tjuningu mojej Yamahy, jak struny stracą "szklistość".
Pierwsze wrażenia: struny są zawsze zimne w dotyku. Fakt, że to flaty zachęca do niechlujnego grania - nie trzeba się pilnować przy odrywaniu palców i można po prostu przesunąć się na inna pozycję bez ich odrywania. Ale z drugiej strony nie dają wyczucia, to znaczy nie można po samym dotyku zauważyć, że palec się bezwolnie przesunął i będzie fałsz. Ale kto miał/ma stalowe szlify to takie rzeczy wie.
Brzmienie: YAMAHA JESZCZE TAK DOBRZE NIE BRZMIAŁA! Po prostu. Tylko. Albo aż.
Nie wiem na ile to zasługa grafitowego siodełka, które bardzo fajnie wyrównało brzmienie pomiędzy pustą a dociśniętą struną, czy strun. Na pewno "na sucho" jest ciszej. Pojawiło się natomiast inne zjawisko - do tej pory było tak, że gra wywoływała wibracje korpusu (masaż mięśnia piwnego, hehe) - im grubsze struny - tym silniejsze. Teraz wibracje bardzo silnie są odczuwalne także na gryfie. Według Eda Friedlanda to dobrze ;-)
Mimo moich obaw flaty nie "wykastrowały" Yamahy, zmieniły nieco charakter - charakterystyczny dla niej "warkot" stał się o wiele 'szerszy' i 'okrągły' - do tej pory najsilniejszy był w środkowej części pasma, teraz występuje w całym, z wyraźnie zaznaczonym 'WRRR' w dole. Tego nie dało się uzyskać na żadnych innych strunach, nawet na DR BlackBeauties. Jest dobrze. Bardzo dobrze.

5. Wystarczy tego pisania, trochę żelaza w międzyczasie sfociłem, poniżej co ciekawsze zjawiska:

BX klepany z przystanku:

 F F F F F F F F!
(po drugiej stronie ulicy jest drugi taki zestaw + Transit, któregoś dnia się wybiorę)
 Coś dla Qropatwy. Japońce tak fajnie gniją ;-)

 Mniam, po prostu!

 W rzeczywistości wygląda jeszcze lepiej!

 Był (albo jest) kiedyś taki polski zespół - Mech

...na dziś to by było tyle.


4 komentarze:

  1. No właśnie dawno nic nie było. Cały czas paczę i ciągle nic nie było:) Akcje Znicz niestety będą odchodzić pomału do przeszłości. Coraz mniej tego śmiga, dziadki nie maja zdrowia/sił, a następna generacja to już nie to samo. Takie Civiki to trochę nie moja bajka, niemniej żelazo należało to lepszych w klasie podówczas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszce rok temu, gdy nie fociłem ciekawego żelaza, można było nieźle oczy nacieszyć. Przez 1 rok tak się zmieniło :-(

      Usuń
  2. Ten BX <3

    A Yamaszki chętnie bym posłuchał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BX do około 1/3 wysokości się rozwarstwia, tzn. warstwa blachy, warstwa lakieru...
      Normalnie nie mam jak nagrać! Nawet komputer mija się z celem bo za dużo szumów generuje + spłaszcza brzmienie. Ale jak coś wynajdę - na pewno nagram!

      Usuń