poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rżycie: Świerzostki, herezje i cytat, czyli demoniczny wtręt polityczny

Witajcie!

Dziś trochę nietypowo, tym bardziej że nie planowałem tego wpisu. Zebrały się wydarzenia, wrażenia i...musiałem coś wrzucić. Gorzej, że niekoniecznie od siebie.

Najpierw jednak podkład - dziś jak wracałem do domu leciało w radiu, i ciągle za mną chodzi (właściwie znane od dziecka). A jak fajnie bas tu groowi!

1. Dupnie ten rok się zaczął dla muzyki. Najpierw informacja, że nie żyje Edgar Froese, a za chwilę że ten ziemski padół pożegnał także Demis Roussos. Nie, żebym był fanem, ale...cholera! czy jest ktoś interesujący się muzyką, kto nie kojarzyłby Tangerine Dream, albo Aphrodite's Child? Przecież te dwie grupy stworzyły muzykę (w pierwszym przypadku także sporą ilość!), która od kilku dziesięcioleci istnieje jako - było nie było - klasyka, nawet jeśli to klasyka popkultury, zaś powszechna wiedza na temat Roussosa ogranicza się do jego kariery solowej. I tym bardziej jest mi wstyd przed samym sobą, że nie znam aż tak wiele muzyki.

2. Właśnie odbył się NAMM, gdzie wielu producentów pokazało sporo nowego sprzętu - mniej lub bardziej interesującego. Ale jeden produkt sprawił, że "wyrwało mnie z kapci". Inaczej - gdy Fender kilka lat temu wprowadzał na rynek kombo basowe Bronco40, używał sformułowania "Your last bass combo". Uzasadnione to było konstrukcją przypominający szwajcarski scyzoryk, czyli kilka urządzeń/funkcji umieszczonych w jednej obudowie. Podobnie w tym roku postąpiła brytyjska firma Laney, prezentując głowę basową Nexus LS. Kurde! prawie żałuję, że nie jestem aktywnym basistą, bo bym pewnie się mocno zainteresował, a tak tylko sobie nieszkodliwie poGAS-uję :-)
Tak na szybko:
- moc w zależności od konfiguracji paczek 250-1000W
- lampka na przedwzmacniaczu,
- kompresor, reverb, oktawer, chorus - obsługiwane footswitchem,
- DI konfigurowalne,
- interface audio USB z możliwością reampingu,
- wyjście słuchawkowe z niezależną regulacją głośności i odsłuchem interface'u USB,
- wejście audio (AUX) z regulacją głośności,
- szeregowa pętla efektów, także konfigurowana(!),
- wyjście na tuner, które w kontekście powyższych jest jak formalność.
A pewnie coś pominąłem.
Można już zamawiać na Thomannie. I jak brzmienie małych komb Laney'a nie bardzo mi się podoba, to tego chętnie bym przynajmniej obadał. Tym bardziej, że nie przypominam sobie jakiegokolwiek wzmacniacza basowego tak kompleksowo wyposażonego...

3. Tak, to kiedyś musiało nastąpić - polityka u Demona75 ;-) Ale spokojnie, nadal zachowam neutralność polityczno-światopoglądową; bo wszyscy ci, którzy koniecznie chcą znać moje poglądy i/lub posłodzić mi lub się ze mną pospierać bez trudu znajdą czego szukają...
Czas jednak otworzyć szafę i pisać do rzeczy. Od dłuższego czasu myślałem nad jakimś w marę mądrym, a przynajmniej sprawiającym takie wrażenie wpisem. W międzyczasie Bebok popełnił u siebie coś w tym klimacie, co tym bardziej mnie zmotywowało...do czasu. Jak już myślałem, ze wiem jak mam napisać i zaczął powstawać zarys, pojawił się interesujący nie tylko w treści ale także formie tekst na portalu ŻelaznaLogika (mocno polecam), który pozwolę sobie poniżej wkleić. Jest w nim wszystko, co miałem do napisania. Mam nadzieję, że autor nie będzie miał nic przeciwko, tym bardziej, że oryginał zniknął z internetu. Od siebie w miarę możliwości poprawiłem lekko szatę graficzną.

"11 powodów, dla których nie interesujesz się polityką Styczeń 17, 2015 | by o
Nie interesuję się polityką
„Nie interesuję się polityką” – jedno z częściej słyszanych zdań gdy pojawia się ten temat. Zawsze wtedy odpowiadam „nie interesujesz się polityką ale ona interesuje się Tobą”. Ale jak to? Tak to. Dorosły człowiek powinien dostrzegać zależności przyczynowo-skutkowe.
Czy jesteś dorosły?

1. Rozmowa przez telefon:- Tak, stoję właśnie w kolejce do lekarza, przede mną jeszcze ze trzydzieści osób. I kurde wyobraź sobie, że podobno terminy mają dopiero na październik! Trzeba będzie pewnie iść prywatnie…. Dziwią mnie tylko ci ludzie w kolejce, gadają tylko o polityce, a przecież to jakaś bzdura. Na szczęście się tym nie interesuję i sobie czytam fejsika i pudelka.

2. Rozmowa w autobusie:- Cholera znowu fajki i wódka podrożały.
- Widziałem, masakra.
- No nic, to trzeba będzie ograniczyć imprezy. Najwyżej rzadziej będziemy do Nowaka chodzić, bo on jak popije to o polityce zaczyna nawijać.
- Słusznie, ja to w dupie mam tą całą politykę xD

3. Rozmowa w pracy:- RMUA odebrałem. Brutto napisane 3 tysiące, a do ręki trochę powyżej 2 tysięcy. Gdzie te wszystkie pieniądze idą do ciężkiej cholery??
- No widzisz. Tacy ludzie nami od lat rządzą, to i takie są efekty.
- A daj Ty mi spokój z tą polityką. Ona mnie kompletnie nie interesuje!

4. Rozmowa w pracy od drugiej strony:- Pani Gieniu, to są te wydruki za zeszły miesiąc? No przecież to jest niepojęte. Człowiekowi daję 3 tysiące brutto, a on ma pewnie pretensje, że do ręki dostał jakieś 2 tys. A przecież ja za niego płacę jeszcze więcej niż te 3 koła bo razem to ponad 3,5 tysiące wychodzi! Nie no, w robocie człowieka szlag trafia, a potem wraca o 19 do domu, włącza telewizor i tam polityka. Jeszcze bardziej mnie szlag trafia, bo przecież nie chcę tego syfu oglądać i w ogóle mnie to nie interesuje!

5. Rozmowa w domu:- Krzysia puszczamy do szkoły teraz czy za rok? Zrobili tą reformę sześciolatków.
- Nie wiem. Z jednej strony za przedszkole przecież płacimy prawie tysiaka, bo publiczne polikwidowali i musi chodzić prywatnie. Z drugiej on z grudnia i będzie tam miał ciężko, bo trafi na dzieci nawet i o 20 miesięcy starsze, a to mu może zniszczyć psychikę! No i podręczniki trzeba kupić… Szkoda, że te podpisy co zbierali pod szkołą to odrzucili w Sejmie….
- No i po co mi o Sejmie mówisz? Przecież doskonale wiesz, że nienawidzę polityki i nie chcę o tym mówić, bo nic mnie to nie obchodzi!

6. Rozmowa w domu 2:- Monika, ile Ty ostatnio prądu zużywasz? Prosiłem żebyś się ograniczyła z prostownicą i wyciągała ładowarkę z gniazdka. Do tego kąpiele obiecałaś na prysznice zamienić.
- No ale zamieniłam przecież, a prostownicy w ogóle nie używam ostatnio. Wtyczkę do telewizora nawet wyciągam, bo mi pokazałeś ostatnio rachunku, no to się za głowę złapałam i wzięłam sobie do serca. Wiśniewska mi na klatce coś mówiła ostatnio, że podwyżki są bo jakieś limity unijne powprowadzali czy coś tam.
- Dobra, ale mówiła premier, że podwyżek nie będzie! Zresztą, nie chcę gadać o polityce. Przecież to jest strasznie głupi temat i szkoda na to czasu.

7. Dzwoni telefon:- Cześć brat, wiesz co, dziadek się trochę gorzej ostatnio czuje i mu z emerytury nie starcza na leki. Postanowiliśmy, że wszyscy się złożymy solidarnie po równo. Dziadek fajny chłop i nas wychowywał. Ty wyobraź sobie że on tej emerytury ma osiem stówek. No to jest jakaś paranoja przecież.
- O rany faktycznie słabo. No trzeba pomóc, jasne że się dorzucę. Poza tym niedawno przegłosowali, że my teraz będziemy jeszcze później na emeryturę przechodzić i trzeba dzieciakom dać przykład, że się na starość rodzinie pomaga.
- Oj tam przegłosowali, daj mi spokój z tą polityką i stówkę przelej na konto.

8. Rozmowa na przyjęciu:- I wiesz. No musiałem zrobić przysługę szwagrowi pana radnego, bo inaczej by mi tego pozwolenia nie załatwił. No ale w końcu się udało.
- No ale nie dostrzegasz patologii? Jakiś koleś będzie decydował co możesz, a czego nie i jeszcze wykorzystywał do tego swoją pozycję. Za dużo jest pozwoleń i za dużo jest powiązań personalnych pomiędzy politykami niskiego szczebla, a ich rodzinami i oni to z premedytacją wykorzystują!
- Ale weź przestań już dobrze. Udało się? Udało. To co mi tu z polityką wyjeżdżasz? Wiesz dobrze, że się tym nie interesuję.

9. Rozmowa na przyjęciu 2:- I sędzia wydał wyrok, że on nie musi mi zwracać tych pieniędzy! No czaisz to? Faktury są, wszystko jest udokumentowane i co? I „nie było znamion wyłudzenia” i dziękuję za uwagę. 350 tysięcy mi nie musi zwracać ten złamas. Rzekomo on ma grube plecy w prokuraturze, no to se ciul załatwił.
- No przerąbane są te klimaty z „rozgrzanymi sędziami”. No ale przykład idzie z samej góry, politycy robią co chcą w sądach, to oni sami od lat kombinują. Zresztą przecież to środowisko jest przegniłe, bo nie było żadnej lustracji wśród sędziów i wyroki wydają ci sami goście co jeszcze za PRL-u!
- A weź przestań z lustracją, politykami i komuchami. Od 25 lat już komunistów nie ma! Poza tym mam ważny temacik, niepolityczny. Kasę byś dał radę pożyczyć? Urząd Skarbowy mi wisi kasę ale ma termin dwa miesiące, a te dwa miechy to mogą mi teraz firmę rozłożyć jak ten kutafon się wywinął z tych 350 tys. To jak, pożyczysz? Oddam za dwa miechy.

10. Rozmowa na ulicy:- No i kurwa, wyobraź sobie że przychodzi Niemiec do nas do restauracji i wszczyna po niemiecku awanturę, że miejsca nie ma. No co za bezczel!
- No wiesz, oni tam teraz jadą z antypolską propagandą i zaczynają wracać stare stereotypy. Ale co robić jak prowadzimy taką beznadziejną politykę zagraniczną…
- Ale jaką polityką? To był zwykły stary pierdziel i nie wiem po co tu politykę mieszasz. Poza tym, nie gadajmy o tym, bo nie lubię tego tematu.

11. Rozmowa przy wigilijnym stole:- To kiedy córcia wracacie z tej Anglii? – spytała mama.
- Wiesz co mamuś, nie wiem. Rok temu bym powiedziała, że raczej w ogóle ale im tam teraz odbija, że im miejsca pracy zabieramy i jakieś takie nastroje antyimigranckie się robią.
- No u mnie w Rotterdamie jest to samo! – wtrącił brat – Nagle im odbija i jakoś nas nie lubią. Kumpla obrzucili kamieniami jak na rowerze jechał przez jakąś małą wioskę.
- No wrócilibyśmy chętnie ale tu się nie da normalnie! Tam zobaczyliśmy normalne życie, bez jakichś chorych podatków. Wiesz ile ja na ZUS płacę za swoją firmę? Mniej niż sto złotych miesięcznie!
- No i dochodzimy do sedna – ożywił się ojciec – Fatalna polityka zagraniczna i chore obciążenia u nas w kraju i efekt taki, że wszyscy młodzi wyjeżdżają.
- Ale daj spokój tato. Święta są. Nie gadajmy o polityce, pogadajmy o życiu. Nie wiem po co się tak interesujesz tą polityką, przecież to niezdrowe jest.
- Gdybyście dzieci interesowały się tak samo jak ja, to miałbym Was o 20 minut drogi samochodem, a nie cztery godziny samolotem…..
Jak już mówiłem, nie interesuję się polityką…

Nie interesujesz się polityką? TO NIE INTERESUJ SIĘ, KURWA, DALEJ!"
Tyle cytatu, jak ktoś ma ochotę to można skomentować. Jeżeli jednak ktoś nie rozumie powyższego cytatu, może czuć się obrażony.

P.S. wpis robiony trochę na gorąco, stąd dość znaczne niedopracowanie i forma.

16 komentarzy:

  1. 1. Podkład muzyczny: NIE!!!!!! NEIN!!! NO!!!!
    2. Interesujesz się polityką? To się interesuj. Ona ma to totalnie w dupie (jakiegoś polityka). Zupełnie tak samo jakbyś się nie interesował. Od samego interesowania się i dyskusji na blogach jeszcze nic się nigdy nie zmieniło i nie zmieni. Tu trzeba działać, a nie się interesować i pieprzyć przy wódce/w autobusie/itp. co dana partia powinna zrobić/zrobiła itd. I tak wiadomo, ze nic dobrego dla obywatela z tych partyjnych działań nie wyniknie. I cokolwiek nie wygra, to będzie tak samo. Bo zmienia się tylko opakowanie, a w środku jest to samo gówno. I nie ważne czy głosujesz na jedną z czołowych partii, czy na coś spoza listy. Taka już ludzka mentalność, że jak się ktoś dorwie do koryta to ma na wszystko wyj***ne. A już najbardziej na tych poza korytem. Nie ma lewicy, prawicy, centrum - jest tylko ekipa, która się dopchała do koryta i szare masy, które na nic nie mają wpływu. I żadna ilość pieprzenia tych wszystkich "politycznie świadomych" tego nie zmieni. Pogadać sobie co najwyżej można i tyłek pozawracać tym, którzy zamiast tracić czas na jałowe debaty, próbują się jakoś w tej rzeczywistości odnaleźć i wyrwać coś dla siebie.

    Ja normalnie nie piszę o polityce w internecie (i na moim blogu się ona nie pojawi). Ale jak widzę w bezpośrednim blogowym sąsiedztwie kolejny raz ten temat, to mnie coś bierze i choć w komentarzach narobię hejtu, flejmu i rozpierduchy itp. Przynajmniej koledze blogerowi oglądalność tym podbiję i coś tam może zyska na reklamach :).

    Przepraszam za wulgaryzmy i idę pisać coś o motoryzacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie zrozumiałeś, choć masz rację z działaniem. Pozwolę więc sobie użyć kolejnego cytatu: "zjedz snikersa" :-)

      Nie masz co przepraszać, doceniam szczerość.

      Usuń
    2. To jak nie zrozumiałem, to weź wytłumacz mnie durnemu, bo po co mam żyć w niewiedzy :).

      Nie znałem tego portalu i tekst wydał mi się (może mylnie, w końcu ja tylko prosty cebulak z Podlasia) taką nieprzyjemną satyrą na ludzi, którzy nie chcą wnikać w rozważania nad polityką (z różnych powodów, choćby takiego, że wiedzą, że to wnikanie nic nie da). Że zostali w nim przedstawieni jako osoby, które nie widzą/nie chcą widzieć związku między ich problemami, a polityką. A niby powinni. Tak jak widzą go Dzielni Uświadomieni Politycznie (w skrócie: DUPo). A na wszelkich "politycznie świadomych", którzy ten związek widzą absolutnie wszędzie ("But mi się rozwiązał! To pewno przez tą nową ustawę, co ją przegłosowali... [3 godzinny wykład]") mam szczególną alergię - tacy osobnicy mają przykrą przypadłość, że na delikatną sugestię, żeby nie przesadzali (przykład z butem powyżej) reagują tekstami w stylu "Ooo, tak! nie interesuj się polityką! Potem zobaczysz! To przez takich jak ty rząd robi co chce!". Nie zauważają tylko, że przez takich jak oni, rząd też robi co chce. Bo oni są takimi samymi szarymi pionkami jak ci "niezainteresowani", tylko tą swoją szaropionkowość próbują zagłuszyć jałowym gadaniem

      No i stąd mój lekko agresywny komentarz: to, czy ktoś ten związek (między polityką, a problemami) widzi, czy nie jest totalnie bez znaczenia, jeśli nic z tego nie wynika. Tym bardziej, ze to "interesowanie się" służy głownie poprawie samopoczucia interesującego się: "Interesuję się polityką, ciągle o tym rozmawiam ze znajomymi, widzę ten związek! To znaczy, że robię coś istotnego i trzeba się ze mną liczyć, a nie jestem szarym pionkiem... chyba...oby... może...ech...".

      W ogóle internet to jest wspaniały wentyl bezpieczeństwa. Wygada się taki "zainteresowany", wykrzyczy, pouświadamia, porzuca lajkami na FB, poudaje ważnego, a potem wraca do bycia szarym pionkiem jak wszyscy inni. Rewolucji już nie będzie, choćby nie wiem co dany rząd robił - no chyba, ze odetnie internet i nie będzie się gdzie wykrzyczeć. Ale to jest szerszy temat.

      "Tak to. Dorosły człowiek powinien dostrzegać zależności przyczynowo-skutkowe." - uzupełniłbym: "A także dostrzegać, że kiedy jego działania nie przynoszą żadnego efektu, zaprzestać ich i spróbować innej metody". No ale ja się, mimo rocznika, i tak nigdy nie czułem dorosły (bo i po co?), to co się mogę znać...

      Usuń
    3. (ciężko jest odpowiedzieć na Twój komentarz, nie wyjeżdżając ze swoimi poglądami politycznymi - a tego się trzymam)
      Nie bardzo rozumiem, po co te emocje. Sam tez jestem prosty facet ze Szczecina...któremu zależy. I może się mylę, ale pierwszym krokiem do jakiegokolwiek działania musi być wiedza - dlaczego je podjąć i jaki jest cel. Z tego co obserwuję to już wystarczająco w polskiej (oczywiście - i nie tylko!) polityce jest osób, które nie rozumieją związków przyczynowo - skutkowych, za to świetnie rozumieją związek pomiędzy głosowaniem/rządzeniem, a zawartością własnego portfela. Im więc więcej w polityce ludzi świadomych, tym lepiej dla nas, dla ogółu. Twój przykład ze sznurowadłem pokazuje, że nie można przesadzać; ale to przecież w każdej dziedzinie, prawda?
      Albo jeszcze inaczej - człowiekowi, który nie dostrzega zależności, nigdy nie wpadnie do głowy myśl, że należy działać. W jakikolwiek sposób. W przeciwnym wypadku sam siebie sprowadzi do roli tego szarego pionka, którego jedyna ambicją będzie jakoś przeżyć.

      Naprawdę w polityce dostrzegasz wyłącznie cynizm?

      Usuń
    4. Staram się komentować właśnie bez emocji i nieco ironicznie, ale w tekście pisanym nie widać, że klepię w klawiaturę z lekkim uśmiechem :). Trzeba popracować nad stylem pisania w takim razie :)

      Owszem, warto wiedzieć jak jest, tego absolutnie nie neguję. Ale jeśli ta wiedza prowadzi tylko do gadania "zobaczcie jak jest źle!" i dalej nic, to jest to wiedza czysto teoretyczna. Czyli zmarnowana. I do tego się (trochę okrężną drogą) czepiam - w artykułach takich jak zacytowany widzę parcie na "interesujcie się", a nic się nie wspomina o "działajcie". Tak samo jak mnie wkurza to hasło "idźcie na wybory!". No i super, mogę oddać co najwyżej nieważny głos - przydatne jak gołębiu helikopter. Lepszym hasłem byłoby "Nie masz na kogo głosować - stwórz coś własnego".

      Bo obecnie, to na kogo nie zagłosować to wszyscy rozpieprzą kasę z podatków na głupoty/łapówki i tyle. W ogóle ja mam prywatnie takie strasznie anarchistyczne marzenie, żeby podatki były dobrowolne - uważasz, że państwo działa dobrze, to je dotujesz. Tak samo wszystkie instytucje, np. ZUS - wierzysz, że Ci dadzą emeryturę, to płacisz, a jak nie, to odkładasz samodzielnie itd.. No ale tu by potrzeba zmiany całej ludzkiej mentalności, bo znając życie nikt by niczego nie dotował i wszystko by pieprznęło razem z policją, wojskiem itd. :P.

      Usuń
    5. Widzę, że powoli dochodzimy do jakiegoś konsensusu :-) Widzisz...ja mam ten "luksus", że mam na kogo głosować. I to pomimo tego, że moje poglądy pokrywają się programem moich faworytów w jakichś 70-80%. Ale to wystarczy, bo w tych 70% są rzeczy dla mnie najważniejsze, na pozostałe mogę przymknąć oko.
      A! i jeszcze się na nich nie zawiodłem.
      Co do trzeciego akapitu, musiałbym wyłożyć moje poglądy, a wolałbym się trzymać neutralnie, dlatego ograniczę się do tego, że w ZUS nie wierzę. Ale wracając do początku - nie zmieni się mentalność o której piszesz, jeśli nie będzie powszechnej świadomości...i tak w kółko.

      Usuń
  2. Widzisz, czy się interesujemy, czy nie, po prostu nie ma na kogo głosować. NIE MA. W każdym razie ja nie mam - moje poglądy nie są reprezentowane przez nikogo. A jeśli już to tylko cząstkowo. I przez ludzi, którym nie ufam, bo już zdążyli się skompromitować. Zresztą - mówiąc prawdę nie za bardzo wiem, co się teraz dzieje. Z prostego powodu: muszę zapierdalać jak dziki osioł, by mieć choćby na podstawowe rachunki po oddaniu haraczu Zakładowi Uciskania Słabszych. A jeszcze synem trzeba się zająć. I już nie ma czasu na śledzenie niusów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od dłuższego czasu mam taką myśl, że w Polsce brakuje partii ludzi młodych - nazwijmy ją np. Platformą Młodych. Obecnie partie polityczne reprezentują tylko i wyłącznie interesy dziadów. Powody są jasne - tylko oni głosują, więc jeśli już coś robią, to robią to pod ludzi starszych, a na młodych mają wyjebane. Młodym nie chce się głosować / nie mają czasu i jesteśmy sami sobie winni niestety. Nasze są zupełnie niezaspokojone. To jest spora nisza na rynku i gdyby taki np. Owsiak chciał (oczywiście nie chce) firmować swoją osobą taką partię to myślę, że z miejsca mogła by mieć te 20, może nawet 30%. Na sam Woodstock przyjeżdża niecały milion ludzi rocznie i tam można by to jakoś promować - analogicznie jak na częstochowskim zlocie czarownic reklamujo Rydze. Jest też spora grupa osób, które nie głosują - gdyby choć 1/4 z nich chciała zagłosować na taki nowy projekt to PM mogła by spokojnie przejąć władzę i w końcu nasze interesy byłyby przez kogoś reprezentowane. A przy okazji ta cała hołota (dosłownie cała, bo rządził już każdy i nikt nie pokazał niczego dobrego) odeszła by na emeryturę.

      Usuń
    2. Pozwolę sobie na komentarz zbiorczy. Nie zgadzam się!
      - Moim zdaniem jest na kogo głosować. To że Basisto się zawiodłeś i nie masz czasu szukać - to jedno, ale druga sprawa to to, że polska polityka nie kończy się czterech partiach (i ich supportów) z mediów "głównego nurtu"; jestem pewien, że każdy może znaleźć coś dla siebie.
      - Uwierz mi, nie brakuje partii (dla)młodych, wystarczy poszukać. I nie mówię tu o obrzydliwych tworach zwanymi "młodzieżówkami", stanowiące raz - wpłatomat dla "dziadów", dwa - trampolinę polityczną dla "znajomych królika", reszta członków to mięso armatnie.
      - Owsiak ma swoja partię - rządzącą od prawie 8 lat. Naprawdę tego nie widzisz?
      - To raczej te "czarownice" nie mają swojej reprezentacji politycznej, bo jak dotąd kilka partii cynicznie próbowało wyłącznie ten elektorat "zaorać".
      - Nie, nie rządził każdy. Zmieniają się tylko nazwy, nie twarze.

      Dobra, idę zbierać podpisy na swoich ;-) Wiem, jeszcze nie czas.

      Usuń
    3. 1. Powtarzam - NIKT NIE REPREZENTUJE MOICH POGLĄDÓW. Nikt. Nie ma takiego ugrupowania, a wierz mi, robiłem research. Nie ma partii, która ROZSĄDNIE wspierałaby wolny rynek i przedsiębiorczość a jednocześnie nie wypinałaby kakaowego oka w stronę kleru. Ponadto duże ugrupowania skompromitowały się nie raz, nie dwa i nie piętnaście, a małe są albo śmiechu warte, albo nie proponują niczego konkretnego. Zresztą, jak już napisałem kilka razy, moich poglądów nie reprezentuje nikt.
      2. Nie wiem, co Owsiak ma do tego. Generalnie mam w dupalu jego sympatie polityczne, póki robi dobrą robotę. A robi, wbrew temu, co aktualnie jest modne twierdzić w środowiskach bliskich sutannom - gdyż kupowanie wyposażenia szpitalom, których inaczej na to nie stać, finansowanie i organizowanie szkoleń itd. jest lepszą robotą niż wieczne "módlmy się" i "Bóg tak chciał" którego w ramach pomocy używają darmozjady w sukienkach, skrzętnie przeliczające kasiorę z tacy.
      3. "Czarownice" mają swoją reprezentację - tow. Jarosław Zawsze Dziewica i jego Kult Smoleński. Podejrzewam, że wygrają. Mam cichą nadzieję, że nie poskutkuje to obowiązkową religią w żłobkach.

      Usuń
  3. A moja opinia tego jest taka:
    Nie musisz się interesować polityką żeby żyć ale niestety każda rzecz jaka tam podlega głosowaniu potem zamienia się w część twojego życia.

    Gdyby lud był świadom w znacznie większej liczbie osób tego co się przepycha po nocach, reakcje by się objawiły. ACTA jako ten jedyny cud pokazał że się da wyjść, a reakcje i interwencje oburzonych w formie podpisów o 6-laktów w gigantycznej liczbie poszły do kosza, itp itd. Powinni czuć że ktoś im patrzy na ręce. Teraz ekipa doszła do takiego stopnia pewności siebie że z afery podsłuchowej zrobili sobie co najwyżej kolejny punkcik wałków który uszedł bez konsekwencji.


    Nawet jak ktoś nie ma swoich typów, nie interesuje się polityką, niech zadziała prostą zasadą:
    Idziesz do sklepu, kupiłeś ciulate buty. Nie spełniają twoich oczekiwań/rozsypały się/.
    Dlaczego przy najbliżej okazji idziesz i kupujesz takie same? Nie idziesz i nie kupujesz takich samych?
    To dlaczego przy na najbliższych wyborach idziesz i głosujesz na tych samych ludzi?
    Idziesz i kupujesz coś nowego, mimo że najpewniej nieznanego czy sprawdzonego.
    Tak samo idziesz i głosujesz na innych, nowych, nawet nieznanych, choćby dlatego żeby tamte dziady już nie były przy korycie.

    Za 4 lata nie spełnili oczekiwań?
    Kolejna lista, kolejne nazwiska.
    W końcu ktoś skuma że przy korycie może zostać jak się zaangażuje. A jak nie, to przynajmniej nie damy czasu na długoterminowe przekręty typu Pendolino czy autostrady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interesowanie się polityką =/= świadomość, że prawie wszystko zależy od polityki.
      A poza tym całkowicie się zgadzam.

      Usuń
  4. Interesować się - kurde zwrot jest straszny bo w pierwszej kolejności myślisz właśnie "świadomość".
    To jak ze Spalaniem które wytknęli Yossarianowi =] Wiadomo że chodzi o zużycie paliwa na 100 km :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No bo możesz nie interesować się polityką,problem w tym,że ona interesuje się tobą. - aczkolwiek co zmieni "zainteresowanie" ;)

    anonymous kez87

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisał Leniwiec w poście o marzeniach - 114 nie zrobi nic, ale ten 115 weźmie się i będzie działać.

      Usuń