niedziela, 12 czerwca 2016

Krótek - byłem, widziałem, potwierdzam

Witajcie!

Miałem zamiar dziś wrzucić kolejnego miksa, ale się porobiło. Zamiast tego dwa komentarze znalezione w na fejsbuku, tak jakby zajawka ;-)




Aktualizacja 18.06:

3 komentarze:

  1. Jakoś tak kibicowsko się zrobiło ;)
    Jednak sądzę że tak różowo to u nas nie jest. Wystarczy zagadać po angielsku w najbliższym spożywczaku, raczej poza zdziwioną miną nic więcej się nie dowiemy. Na naszych stadionach też może być problem z dogadaniem się. Chociaż na takiej imprezie jak Euro to organizatorzy powinni już trochę się postarać i zatrudniać wolontariuszy którzy cokolwiek kumają w innych językach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze pisząc, nie rozumiem wymagania od babci w spożywczaku znajomości j. angielskiego. We Francji prawie NIKT nie mówi po angielsku, mimo że ten język znają.

      Usuń
    2. Oj tam, oj tam. Podejrzewam, że w większości warzywniaków kobieta za ladą będzie starała się w jakikolwiek sposób porozumieć, choćby na migi/"po czukocku". W końcu przyszedł klient i chce zostawić u niej kasę. We Francji zwykle jedyną reakcją jest wzruszenie ramion. Osobiście tankowałem jakieś 2 kilometry od stadionu, na którym za kilka dni odbywać się będzie Euro. Nie było łatwo.
      Ale to nawet nie tylko o język chodzi. O tym, że we Francji odbywa się europejska impreza sportowa, dowiesz się dopiero przed stadionem. NIC, kompletnie nic na to nie wskazuje.

      Usuń