Nie jest dobrze. Nie dość, że dzisiejszy wpis spóźniony jest prawie o tydzień, a Qropatwa na dziś przygotował stosunkowo podobny (choć fajwokloaczny), Yossarian tez coś ostatnio o FSO, to na dodatek jest to już czwarty miks pod rząd na tym demonicznym zakątku 'blogosfery'. Jako następny zaplanowałem bliższe przyjrzenie się pewnemu 'rodzynkowi', który jakimś sposobem przyczaił się przy okazji zlotu...
A właśnie - ZLOT! Odbył się takowy w zeszły łykend, a za główną bazę miał Trzebież. Gratulując lokalizacji, już w piątek dane mi było minąć na ulicy kilku uczestników, w tym nieobecną poniżej (niestety!) Warszawę...
Żeby było jasne - na polskich produktach samochodowych się nie bardzo znam, choć niektóre lubię. Nie wiem który pojazd produkowany był w którym 'FS.', za najlepszy silnik w polskim samochodzie uważam XUD.9 w Polonezie, a za najlepszy samochód robiony w Polsce raczej Peugeota 405 ex-aequo z Fiatem 127p. Ale na zlot wypadałoby się wybrać, w końcu blog i te sprawy. I się wybraliśmy, przynajmniej na epizod odbywający się na terenie byłej zajezdni tramwajowej - aktualnie muzeum przy ulicy Niemierzyńskiej. Po rozmowach z oglądaczami i uczestnikami doszedłem do wniosku, że na tę pożegnalną część zlotu przybyli już niestety nieliczni uczestnicy, niekoniecznie najciekawszymi pojazdami.
Zanim fotki - podkład, który stanowi kawałek który z jakichś powodów natychmiast skojarzył mi się z tematem dzisiejszego wpisu:
Jedziem z fotami - tutaj wlepka z jednego z Kantów:
Jakby ktoś miał wątpliwości:
Co tam zlot, ciekawsze rzeczy na drugim planie:
"Paaanie, ani kropelka nie wycieka, oleju nie bierze, wszystko suche!" (autentyk właściciela):
Wszystko kanciate, nawet kombi:
Lajn-ap:
No co!? Jest 'p'? Jest!
Ciekawe...ani jednego czarnego "prestiżu"! Wszystko kolorowe:
Wreszcie coś polskiego:
Złombol? a on nie powinien być dzisiaj w Hiszpanii?
"Zaparkuję z boczku, może się nikt nie zorientuje" ;-)
Nad bezpieczeństwem imprezy czuwała Policja w swoim BTR-60...a nie, czekaj ;-)
Nadjeżdżają posiłki...
...i ustawiają się w szeregu obok...
..sportowe wnętrze, jak na lata siedemdziesiąte...
...Akropolis?
Ostatni rzut oka na wnętrze klasyka:
I to by było na tyle. Jak powyżej napisałem, nie bardzo kręcą mnie polskie samochody (perły PRL, hehe!), w dodatku dopiero co obcowałem z naprawdę sporą ilością oszałamiającego żelaza i się nieco uodporniłem (ach! tamten DS!). Mam jednak nadzieję, że się podobało.
Tymczasem,
borem,
lasem.
Zdecydowanie najfajniejszym autem zlotu samochodów FSO jest... Beczka:D W klasycznym budyniu.
OdpowiedzUsuńSubiektywnie (na podstawie wyłącznie powyższego materiału) - masz rację. Obiektywnie - kolejnym wpisem udowodnię, że jesteś w mylnym błędzie ;-)
UsuńJeśli to faktycznie Akropolis to bym się chętnie takim przejechał!
OdpowiedzUsuńA ogólnie fajne auta - żadnego polerowania felg, tylko po prostu dobrze utrzymane samochody. Przynajmniej na ile widać ze zdjęć
Powyżej zaznaczyłem, że cytuję: "nie znam się, nie orientuję". Właśnie, zwykłe samochody...nuda...
UsuńJak DF to tylko wersja w starym nadwoziu i biegami przy fajerze.
OdpowiedzUsuńAkropolis jest raczej repliką, parę lat temu wiadomo było o oryginale zachowanym w Chorwacji.
Czy Akropolisy nie wychodziły tylko żółte?
OdpowiedzUsuńChyba jestem umiarkowanie dobrym adresatem tego pytania ;-)
Usuń